11 maja 2025 roku minęły 44 lata od śmierci króla Reggae Boba Marleya. Gdyby żył dziś prawdopodobnie miałby mieszane uczucia, jeśli chodzi o nowoczesny przemysł konopny. Bazując na jego spuściźnie spróbujmy pogdybać, jakie aspekty rynku cannabis spotkałyby się z jego pozytywną reakcją, a do czego odniósłby się z rezerwą.
Pozytywne aspekty rozwijającego się przemysłu konopnego:
1. Normalność i legalizacja:
Jako przedstawiciel Rastafarianizmu Bob Marley był adwokatem duchowego i medycznego używania marihuany. Można z dużym prawdopodobieństwem stwierdzić, że byłby za dekryminalizacją i pełną legalizacją marihuany, której próby mają dziś miejsce globalnie jako wyraz zwycięstwa wolności i egzekwowania praw człowieka nad ostracyzmem i uciskiem ze stron ortodoksyjnych środowisk przeciwnych jakiemukolwiek używaniu marihuany przez ludzi.
2. Cele medyczne:
Zgodnie z wiarą Marleya w naturalne, oparte na wykorzystaniu roślin, metody regeneracji i zdrowienia organizmu człowieka byłby zachwycony rosnącą liczbą badań wykazujących lecznicze właściwości marihuany – takie jak ulga w bólu, pomoc przy epilepsji czy w walce z lękiem.
3. Wzmocnienie gospodarki:
Marley doceniłby fakt, że przemysł związany z medyczną marihuaną stwarza miejsca pracy, generuje dochód z podatków, a także zysk dla producentów i przedsiębiorców, szczególnie w miejscach, które do tej pory kojarzone były ze zwiększoną przestępczością. Marihuana daje nadzieję na wyjście z biedy i na lepsze życie.
Negatywne skutki “komercjalizacji” marihuany:
1. Dominacja korporacyjna i materializm:
Marley był przeciwnikiem materializmu, duchowość i spirytualizm słychać w wielu jego piosenkach. Można przypuścić, że byłby zdecydownym przeciwnikiem przejmowania przez duże korporacje biznesów związanych z uprawą konopnii i wykorzystywania „świętej” rośliny jedynie do celów merkantylnych kosztem ludzi i “wypychania” z rynku niewielkich hodowli.
2. Przywłaszczenie kulturowe:
Byłby zniesmaczony faktem jak kultura i symbolika Rastafarian jest wykorzystywana w marketingu pomijając kontekst duchowy i zaniedbując trudności z jakimi, mimo pozytywnych zmian, wciąż zmagają się społeczności karaibskie i pochodzenia afrykańskiego.
3. Wykluczenie ciemnoskórych i rdzennych mieszkańców na świecie:
Ostatni pukt, który spotkałby się z niechęcią Marleya ma związek z poprzdnio omawianym. Nadal społeczności najbardziej poszkodowane przez wojnę z narkotykami są za mało reprezentowane w legalnym przemyśle konopnym pomimo ponoszenia ciężaru kryminalizacji i wciąż dyskryminacji na tle rasowym.
Na zakończenie warto przytoczyć kilka cytatów z Boba Marleya, które mogą sugerować, co myślałby o dzisiejszym przemyśle konopnym:
1. O duchowym i uzdrawiającym aspekcie marihuany:
“Zioło jest lekarstwem narodu, alkohol jego destrukcją”.
2. O wolności, pamiętaniu o korzeniach i autentyczności:
“Musisz być jakiś.”
3. O sprawiedliwości społecznej:
“Dopóki kolor skóry człowieka nie jest bardziej znaczący niż kolor jego oczu, wypowiadam wojnę.”
W istocie rzeczy Bob Marley przyjąłby z zadowoleniem “uwolnienie” rośliny. Jednak, by prawdziwie uhonorować jej właściwości przemysł konopny musi wyjść poza zysk. Sprawiedliwość, równość i szacunek wobec ludzi zaangażowanych w uprawę i propagowanie marihuany muszą być na pierwszym planie. To cenne zioło jest czymś więcej niż tylko produktem czy złem zakazanym, jak wciąż myślą niektórzy. Jest to symbol regeneracji ducha i ciała, oporu i, przede wszystkim, jedności. O co, nie tylko słowem, walczył Bob Marley.