W samym sercu Paryża, z powietrzem wciąż świeżym od deszczu i słońcem przebijającym się przez chmury, siedzę na zewnątrz z dzbankiem kawy i notatnikiem w Les Deux Magots, mitycznej kawiarni literackiej na Lewym Brzegu. Ta instytucja była historycznym miejscem odwiedzin artystów, intelektualistów i pisarzy, w tym Simone de Beauvoir, Rimbauda, Hemingwaya i Sartre’a. Wylądowałem w Paryżu po tygodniu spędzonym w Barcelonie na International Cannabis Business Conference i Spannabis, jednym z najbardziej kultowych spotkań konopnych w Europie. Konopie indyjskie nie są jeszcze legalne we Francji, więc będąc szanującym i przestrzegającym prawa turystą, z żalem rozstałem się z moim hiszpańskim skarbcem haszyszowych prezentów i akcesoriów przed przyjazdem. Pyszne wypieki, doskonała obserwacja ludzi i światła Wieży Eiffla nocą to bardzo uczciwa wymiana.
Patrząc na mijający świat, zastanawiam się nad moimi katalońskimi przygodami z ostatniego tygodnia i skrzyżowaniem podróży, kultury i wolności osobistej. Nie mogę przestać myśleć o mojej rozmowie z Rickiem Stevesem, ukochanym guru podróży PBS, w moim podcaście „Planted with Sara Payan”. Jego książki i programy telewizyjne zainspirowały pokolenia podróżników do wyjścia poza swoje strefy komfortu i poznawania świata.
Rick Steves jest nie tylko ekspertem w dziedzinie podróży, ale także gorącym orędownikiem legalizacji marihuany, co wiąże się z jego szerszą filozofią wolności i redukcji szkód. Jako członek krajowej Rady Dyrektorów NORML, a przez wiele lat jako jej przewodniczący, wykorzystał swoją platformę do walki o normalizację i rozsądną politykę dotyczącą konopi indyjskich. W czasach, gdy świat jest coraz bardziej spolaryzowany, praca Stevesa zachęca nas do ponownego przemyślenia naszego podejścia do wszystkiego, od polityki narkotykowej, przez demokrację i podróże, po wolność osobistą.
Jedną z rzeczy, które najbardziej uderzyły mnie w działalności Stevesa na rzecz reformy marihuany, jest jego pragmatyczne podejście do redukcji szkód. Podczas naszej rozmowy podkreślił on znaczenie odejścia od przestarzałych, moralistycznych poglądów na temat narkotyków i skupienia się na praktycznych, opartych na dowodach rozwiązaniach, które priorytetowo traktują zdrowie i bezpieczeństwo publiczne. Steves opisał swoją wiarę w społeczeństwo, które przyjmuje „pragmatyczną redukcję szkód” jako klucz do rozwiązania nie tylko używania konopi indyjskich, ale wszystkich kwestii związanych z substancjami. „Nie chodzi o stanowienie prawa moralnego” – powiedział Steves. „Chodzi o tworzenie przepisów, które uznają swobody obywatelskie, jednocześnie minimalizując szkody. Legalizacja jest wyraźnym krokiem naprzód. Widzieliśmy, jak to działa w krajach na całym świecie, a teraz nadszedł czas, aby Ameryka nadrobiła zaległości”.
Dla Stevesa kryminalizacja użytkowników marihuany jest kwestią sprawiedliwości społecznej. Wojna z narkotykami nieproporcjonalnie dotknęła zmarginalizowane społeczności i przyczyniła się do masowego osadzania w więzieniach. „Czarny rynek marihuany jest bezpośrednim wynikiem prohibicji” – powiedział. „Zamiast zarabiać pieniądze dla zorganizowanej przestępczości, legalny rynek może generować wpływy z podatków, które pomagają finansować szkoły i bezpieczeństwo publiczne”.
To, co sprawia, że stanowisko Stevesa w sprawie reformy marihuany jest tak przekonujące, to sposób, w jaki przedstawia ją jako kwestię wolności osobistej. W naszej rozmowie podkreślił, że legalizacja marihuany jest powiązana z szerszą walką o swobody obywatelskie. Zaczął od stwierdzenia: „Chciałbym rozpocząć naszą rozmowę, Saro, od przypomnienia ludziom, że nie jestem zwolennikiem marihuany; jestem zwolennikiem swobód obywatelskich. Uważam, że marihuana jest narkotykiem i powinna być kontrolowana tak jak alkohol. Ale uważam też, że dorośli mogą używać marihuany rekreacyjnie. Zawsze lubię mówić, że jestem ciężko pracującym, płacącym podatki, chodzącym do kościoła, wychowującym dzieci, a teraz wychowującym wnuki obywatelem amerykańskim. I jeśli ciężko pracuję przez cały dzień, chcę wrócić do domu, zapalić jointa i po prostu gapić się w kominek przez trzy godziny, to jest to moja wolność obywatelska, wiesz? Czy mogę wsiąść do samochodu i prowadzić pod wpływem narkotyków? Nie. Rzuć we mnie książką. To niebezpieczne, to nie w porządku. Ale co do zasady, korzystanie z marihuany jest wolnością obywatelską i dlatego jestem aktywny”.
„Legalizacja jest wyraźnym krokiem naprzód. Widzieliśmy, jak to działa w krajach na całym świecie i
teraz nadszedł czas, aby Ameryka nadrobiła zaległości”.Rick Steves
Jako wieloletni orędownik reformy polityki narkotykowej, Steves doskonale zdaje sobie sprawę z tego, jak prohibicja marihuany jest wykorzystywana do kontrolowania i uciskania pewnych grup. „To rasistowskie” – powiedział wprost. „Sposób, w jaki przepisy dotyczące marihuany były egzekwowane w tym kraju, był wykorzystywany jako narzędzie kontroli społecznej – to musi się zmienić”. „Dobrzy ludzie palą trawkę” – powiedział. „Dobrzy ludzie mogą odpowiedzialnie palić marihuanę i nie ma w tym żadnego wstydu. Nadszedł czas, abyśmy przestali kryminalizować odpowiedzialnych dorosłych za ich wybory”.
Zastanawiając się nad jego słowami, gdy popijam kawę i spoglądam poza mój niewielki kawiarniany stolik, jasne jest, jak podróże wpłynęły na osobistą perspektywę wolności Stevesa. Jako obywatel świata, Rick Steves spędził większość swojego życia na odkrywaniu i poznawaniu różnych kultur. Te doświadczenia dały mu wyjątkową perspektywę do krytykowania amerykańskiej polityki narkotykowej i popierania zmian. Mówi, że wierzy, iż podróżowanie pomaga nam lepiej zrozumieć ludzką kondycję i znaczenie wolności.

„Lubię mówić, że haj jest dla mnie miejscem i czasami chcę tam pojechać i jest to rodzaj podróży” – powiedział Steves. „Doprowadziło to do mojego rzecznictwa, ponieważ jeśli mój rząd mówi, że nie mogę gdzieś pojechać, czy to na Kubę, do Iranu czy Palestyny, czy naćpać się marihuaną, to lepiej, żeby był ku temu dobry powód. I możliwe, że może być dobry powód, ale jeśli nie ma dobrego powodu, czuję, że moim obowiązkiem jako Amerykanina jest wstać, podnieść głos i powiedzieć, że to nie w porządku. To moja wolność obywatelska, by tam iść. Jestem dorosły i dopóki chcę tam chodzić i nie przeszkadza to nikomu innemu, zejdź mi z drogi. Zakaz używania marihuany odebrałem bardzo osobiście ze względu na moją miłość do podróży i radość, jaką dawały mi one zarówno z kreatywnego, jak i społecznego punktu widzenia”.
Legalizacja marihuany to nie tylko kwestia amerykańska. Jak zauważył Steves, coraz więcej krajów na całym świecie przyjmuje postępową politykę narkotykową, a zmiany te mają ogromny wpływ na ich społeczeństwa. Na przykład w Kanadzie marihuana jest legalna, regulowana i opodatkowana, generując znaczne przychody, a jednocześnie zmniejszając szkody związane z nielegalnym rynkiem. W Niemczech istnieje ugruntowany program medyczny, a od niedawna ograniczona legalizacja federalna, pozwalająca osobom fizycznym na używanie tej substancji bez obawy przed aresztowaniem.
Jako osoba, która spędziła dziesięciolecia podróżując po świecie, Steves był świadkiem z pierwszej ręki różnych sposobów, w jakie różne kraje podchodzą do konopi indyjskich. W Holandii i Portugalii marihuana została zdekryminalizowana, a wyniki mówią same za siebie: mniej aresztowań i skuteczniejsze strategie zdrowia publicznego. Doświadczenia te ukształtowały przekonanie Stevesa, że Stany Zjednoczone muszą skupić się na regulacji, a nie kryminalizacji. Jego optymizm co do przyszłości reformy marihuany jest niewątpliwy, inspirując nadzieję na bardziej postępowe podejście w całym kraju.
„Konopie indyjskie to kwestia kulturowa, ale także ekonomiczna” – powiedział Steves. „Kraje, które przyjęły legalizację, odnotowały wzrost gospodarczy, tworzenie miejsc pracy i spadek przestępczości. Chodzi o coś więcej niż tylko marihuanę; chodzi o tworzenie polityki zakorzenionej w realnym świecie, a nie w przestarzałych mitach i moralnej panice”.
Korzyści płynące z legalizacji są oczywiste, ale Steves jest również ostrożny i realistyczny. Mówi, że rozumie, iż legalizacja marihuany nie wystarczy; musimy również wdrożyć rozsądne przepisy w celu ochrony zdrowia publicznego. Dlatego też opowiada się za ramami, które traktują marihuanę podobnie jak alkohol: regulowane, opodatkowane i kontrolowane. „Ważne jest, abyśmy nie tylko zalegalizowali marihuanę; musimy stworzyć system, który zapewni, że będzie ona bezpieczna, sprawiedliwa i dostępna” – powiedział.
Steves wyróżnia się jako zwolennik reformy konopi indyjskich dzięki swojej zdolności do łączenia kropek między podróżami, wolnością osobistą i zmianą polityki. Podczas swoich podróży Steves zyskał głębokie zrozumienie wpływu wymiany kulturowej i znaczenia poszanowania ludzkich wyborów. Ta perspektywa czyni go istotnym głosem w ruchu konopnym, ponieważ pozwala mu zobaczyć, jak różne społeczeństwa podchodzą do polityki narkotykowej i opowiadać się za bardziej otwartym i pełnym szacunku podejściem do używania konopi indyjskich.
Pod wieloma względami podejście Stevesa do podróżowania odzwierciedla jego podejście do reformy polityki narkotykowej: otwarty, przemyślany i napędzany chęcią uczenia się od innych. Tak jak Steves zachęca podróżników do poznawania nowych kultur i perspektyw, tak samo Steves zachęca działaczy na rzecz konopi indyjskich do poszerzania swojej wiedzy na ten temat i pracy nad polityką, która przyniesie korzyści całemu społeczeństwu. Ten nacisk na uczenie się od innych kultur i punktów widzenia pielęgnuje poczucie otwartości i zrozumienia, kluczowe elementy w walce o reformę konopi.
W miarę zbliżania się do 2025 r., przyszłość reformy konopi indyjskich w USA pozostaje niepewna. Steves mówi, że od dawna ma nadzieję na dalszą ścieżkę legalizacji marihuany. W naszej rozmowie przed wyborami prezydenckimi przyznał, że stoją przed nami poważne wyzwania polityczne: „Zaszliśmy tak daleko, ale nie możemy spocząć na laurach” – powiedział. „Walka o legalizację marihuany trwa i musimy zachować czujność”. Zastanawiam się nad tym dość często, ponieważ widzę coraz więcej doniesień medialnych, które pachną raczej „szaleństwem rafowym” niż wykształconym komentarzem. Czy jest to wskaźnik odbicia się od prohibicji, czy tylko clickbait, aby zaangażować niedoinformowane masy?
Pomimo tych wyzwań, Steves nadal postrzega krajobraz polityczny jako kluczowy moment dla zwolenników marihuany, aby ich głos został usłyszany. Przy wciąż niejasnym stanowisku obecnej administracji w sprawie polityki dotyczącej konopi indyjskich, zwolennicy reform muszą pozostać zaangażowani w dążenie do zmian. Steves podkreśla, że nie chodzi tylko o konopie indyjskie, ale o szersze zasady demokracji i wolności osobistej.
„Nie możemy pozwolić sobie na samozadowolenie” – ostrzegł. „Ta walka jeszcze się nie skończyła i musimy nadal opowiadać się za polityką, która odzwierciedla wartości wolności osobistej i redukcji szkód. Jeśli zależy ci na reformie marihuany i wolności osobistej, musisz wyjść i zagłosować. Chodzi o coś więcej niż tylko konopie indyjskie; chodzi o to, w jakim kraju chcemy żyć. Chodzi o demokrację, wolność i prawo do dokonywania własnych wyborów”.
Chociaż droga przed nami może być trudniejsza, Rick Steves mówi, że pozostaje oddany sprawie, wierząc, że reforma marihuany jest nadal osiągalna. Siedząc tutaj w Paryżu, otoczony historią i kulturą, nie mogę przestać myśleć o słowach Stevesa. Świat się zmienia, a reforma marihuany jest jednym ze wskaźników tej transformacji. Tak jak podróże poszerzają nasze horyzonty, tak legalizacja marihuany otwiera nowe możliwości dla sprawiedliwości społecznej, wolności osobistej i zdrowia publicznego. Musimy podejść do tej kwestii z taką samą otwartością, ciekawością i współczuciem, do jakich zachęca Steves w swoich podróżach. Dzięki zaangażowanym zwolennikom i liderom, takim jak Rick Steves, przyszłość reformy marihuany wciąż jest obiecująca, nawet jeśli dynamika polityczna ulegnie zmianie.