„Feminist Weed Farmer” autorstwa Madrone Stewart wyróżnia się na tle innych książek o uprawie konopi tym, że zawiera szczere słowa zachęty dla swoich czytelników. Jeśli będą Państwo postępować zgodnie z krokami opisanymi przez Stewart w jej książce, autorka wierzy, że „Ty, drogi czytelniku, możesz wyhodować najbardziej wilgotną, lepką, najsmaczniejszą, najgłośniejszą i najbardziej wibrującą marihuanę na świecie”.
W całej książce, praktyczne wskazówki dotyczące wszystkiego, od rozpoczęcia uprawy nasion po przetwarzanie zbiorów, są starannie oprawione w filozofię autora dotyczącą uprawy i konsumpcji konopi w sposób uczciwy.
Chociaż książka jest pomocna dla wszystkich początkujących hodowców, Stewart ma na myśli kobiety, osoby queer i osoby kolorowe, gdy pisze, że „uprawa własnej marihuany w ogródku, podobnie jak uprawa własnych warzyw, może być radykalnym aktem, który uwolni cię od cyklu wydawania zbyt dużej ilości pieniędzy w aptece”.
Jako domowy hodowca przydomowy, mogę potwierdzić, że poczucie dumy towarzyszące udanym zbiorom jest głęboko satysfakcjonujące.
Zapytana o to, co zainspirowało ją do napisania książki, Stewart odpowiedziała, że było to „wzmocnienie pozycji wszystkich ludzi, zwłaszcza jeśli chodzi o dostęp do informacji, które mogą zmienić nasze życie w zdrowy sposób”.
„Jest to zakorzenione w moim przekonaniu, że wszyscy ludzie mają prawo do rozwoju i nie możemy się rozwijać bez dostępu do umiejętności poprawy naszego życia, co obejmuje umiejętne stosowanie i uprawę medycyny roślinnej” – powiedziała.
We wstępie do książki Stewart przedstawia więcej powodów, dla których uprawa własnej marihuany może być głęboko wyzwalająca: obecna branża jest zdominowana przez mężczyzn, napędzana przez rynek i generalnie nie jest zgodna z wartościami feministycznymi, ekologicznymi czy sprawiedliwości społecznej. Jako świadomy konsument, nie ma jeszcze niezawodnego sposobu, aby dowiedzieć się, gdzie i jak wyprodukowano marihuanę.
„Co za smutny zwrot akcji, że roślina, która ma potencjał do leczenia raka, a gdy jest uprawiana, pompowana i spryskiwana chemikaliami, kończy jako rakotwórcza” – powiedziała Stewart, dodając, że jest głęboko przekonana, że najlepszą szansą na upewnienie się, że marihuana została wyprodukowana w zrównoważony i etyczny sposób, jest własna uprawa.
Stewart napisała książkę po latach pracy na farmach w hrabstwie Humboldt. „Feminist Weed Farmer” podzielona jest na pięć głównych części: Cykl Życia Roślin, Tworzenie Dobrego Środowiska Uprawy, Ochrona Roślin, Zbiory Lekarstwa i Sporządzanie Hashu. Niektóre ze wskazówek zawartych w podsumowaniu, „Dwadzieścia pomysłów na wzbogacenie doświadczenia uprawy konopi”, wynikają z doświadczenia Stewarta w buddyzmie zen, na przykład „medytuj i śpiewaj w swoim ogrodzie” oraz „pracuj uważnie, w ciszy”. Inne wskazówki to delikatne przypomnienia, by nie traktować całej sprawy zbyt poważnie: „Proszę się zrelaksować i dobrze bawić. Proszę się nie stresować tym projektem”.
„Jestem wielkim fanem skupiania uwagi na swoich doświadczeniach, co pasuje do sposobu myślenia Zen” – powiedział Stewart. „Jeśli chodzi o rolnictwo, zachęcam ludzi, aby to doświadczenie było przyjemne, stymulujące i wzmacniające”.
Książka zawiera również pomysły na to, co zrobić z kwiatami po zbiorach, wykorzystując podejście „całej rośliny” – robiąc haszysz z przycinania, używając łodyg i łodyg jako rozpałki podczas rozpalania ognia i robiąc własny lubrykant na bazie oleju kokosowego.
Ostatecznie „Feminist Weed Farmer” to znacznie więcej niż tylko poradnik uprawy, to wezwanie do działania na rzecz decentralizacji i dywersyfikacji branży. Stewart postrzega obecną zmianę władzy w branży z właścicieli małych firm na duże przedsiębiorstwa jako „przygnębiającą” i niszczącą dla społeczności w Szmaragdowym Trójkącie, których gospodarki zależą od konopi indyjskich. Jej wizja to „zróżnicowana branża, w której ludzie przyjmują zasady współczucia, współpracy, wrażliwości na różnorodność i szacunku dla ziemi, a medycyna, którą się z nami dzieli, byłaby wzorem dla wszystkich innych branż”. Obejmuje to inne „psychodeliczne branże, które nadejdą”.
Wierzy, że kobiety, osoby queer i osoby kolorowe – te, które są najczęściej wykluczane z branży konopi indyjskich – będą przewodzić w urzeczywistnianiu tej wizji i uważa, że proces ten sam w sobie jest aktem feministycznym. Dla Stewart, równość płci w konopiach indyjskich nie oznacza, że więcej kobiet zostanie prezesami firm zajmujących się konopiami indyjskimi, a raczej wyobraża sobie bardziej wspólnotowe, samowystarczalne podejście.
„Chcę, aby chwasty, jarmuż, słoneczniki i jeżówka były uprawiane na każdym podwórku, tarasie i dachu” – powiedziała. „Chciałabym, aby kontrolowane przez korporacje farmy konopi upadły i chciałabym zobaczyć, jak kobiety i kultywujący genderqueer wyrzucają je z biznesu. Stanie się tak tylko wtedy, gdy wszyscy zakaszemy rękawy i zasiejemy własne nasiona wglądu, wolności, piękna i godności”.
Stewart wyobraża sobie świat, w którym ten potężny lek roślinny jest dzielony z przyjaciółmi i wykorzystywany do zmiany perspektyw, poszerzania świadomości, inspirowania kreatywności i pomagania nam w dostrojeniu się do naszego prawdziwego ja – przyszłość, w której konopie indyjskie są obfite i dostępne dla wszystkich.